- Masz kulka - Manuel dał mi kurtkę Austriackiego Teamu, bo niestety, ale na zebranie się spóźniłam.
- Dzięki prosiak - Ubrałam się i wyszliśmy do klubu. Usiadłam przy stoliku i wybijałam rytm piosenek nogą. Przy wejściu zamigotała mi biało-szara kurtka, a na moje usta wpełzł uśmiech, bowiem do ,,Trafalgar" wszedł Kuba Kot, starszy brat Macieja. Pomachałam do niego energicznie i podeszłam.
- Hej - powiedziałam w jego ojczystym języku. Zastanawiacie się zapewne jakim sposobem umiem polski, otóż mój brat miał talent do skoków, więc rodzice postanowili mnie wysłać do Stams, gdzie miałam wielką dowolność wyboru języka, a jako, że zawsze łączyłam swoją przyszłość z ekipą lekarską skoczków, wybrałam polski, bo Polska zawsze była dobra w skokach.
- Siemka Lena, jak życie ? – usiadł przy stoliku, koło swojej ekipy, a ja klapnęłam obok niego.
- Dobrze, mam zajęcie na tą zimę. Latam za skoczkami i jestem ich przyzwoitką.
- Serio ? – uniósł brew.
- Nie Kubuś, masuje ich zacne tyłki, jak ich jakiś mięsień zaboli.
- Dobrze mówisz po polsku – zauważył Piter.
- Gdy pracowałam w Chelsea jako fizjoterapeutka moją pomocnicą była Polka, więc mnie uczyła.
- Good Job – uniósł kciuki do góry.
- Aw, kocham tą piosenkę – wstałam i wyszłam na parkiet, bo akurat leciało 212 Azeali Banks. Dołączyłam do Danieli, Chiary i reszty, więc w grupie skakałyśmy i kręciłyśmy tyłkami. Kiedy wróciłam do stolika, czekał na mnie ulubiony drink – Woo Woo – Kubuś, to ty ? – Brunet pokiwał głową – Mój ulubiony !
- Cóż, zdałem się na zwykłą, męską intuicję – wyszczerzył się.
- A to chyba kobiety mają lepszą intuicję –uniosłam brew.
- Oj cicho.
- Okej – uniosłam ręce do góry w obronnym geście. Potem poszłam znowu zakręcić się na parkiecie. Kiedy poczułam ręce na swoim brzuchu i zostałam odwrócona twarzą do Macieja, akurat DJ puścił fajny remix Blue Jeans, my ogarnięci szałem tańca, zatraciliśmy się w nim, a kiedy muzyka ucichła nasze twarze stykały się. Popatrzyłam mu głęboko w oczy, uśmiechnęłam się szyderczo, po czym zniknęłam w tłumie, przepychając się do swojego stolika. Zwinęłam kurtkę, szepnęłam Gregorowi na ucho, że wracam i się zmyłam, puszczając jeszcze oczko do Kuby. Wracając do hotelu oddychałam Świeżym, rosyjskim powietrzem i rozmyślałam o Igrzyskach, kiedy nagle dogonił mnie Maciej.
- Co, przestraszyłaś się ? – zaśmiałam się cichutko.
- Maciej, nie rozśmieszaj mnie.
- No co ? – weszliśmy do holu, a ja odebrałam klucz – nie lecisz na mnie ?
- Bo cię śmiechem zabije. Nie jesteś… - zamyśliłam się -…w moim typie – Maciek zmarszczył brwi, ale chyba nie wyczuł kłamstwa.
- Każda na mnie leci.
- Wyjdziesz na tej swojej pewności siebie kiedyś, jak Zabłocki na mydle – i zostawiając osłupiałego Macieja poszłam do pokoju. Rozebrałam się do bielizny, wzięłam gorący, długi prysznic, umyłam twarz i zęby, po czym ubrałam się w powyciągane dresy i wsunęłam się pod ciepłą kołdrę, pachnącą cynamonem. Spojrzałam jeszcze na zegarek, było po pierwszej. Popatrzyłam przez okno, właśnie spadały płatki śniegu. Wyglądało to magicznie, mam nadzieję, że cały ten pobyt tutaj będzie magiczny. Na więcej rozmyślań nie starczyło mi czasu, gdyż Morfeusz porwał mnie w swe objęcia niezwykle szybko.
_____________________________________________
A : Przepraszam za długość, ale jutro znowu nn !
Tak kochani najpewniej codziennie nowe rozdziały
Ew. Co dwa dni.
Teraz idę już
Dobrej nocy życzę wam
Aby skoczkowie się przyśnili
<3
Błagam Proszę o dłuższe opinie